Drobne syntetyczne cyrkonie w kolorze dark garnet wpadły w moje ręce dawno, bardzo dawno temu. Wiedziałam, że nie oddam ich nikomu, ale aż do teraz nie wiedziałam, co z nimi począć. No po prostu musiały nabrać mocy urzędowej ;) Wena przyszła jak zwykle około północy z soboty na niedzielę i powstały te srebrne maleństwa na sztyftach.
Dziękuję Aniu :) W końcu są dla mnie - muszą być najpiękniejsze ;)
OdpowiedzUsuńWyglądają bardzo elegancko :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńPiekne!
OdpowiedzUsuńHaniu dziękuję bardzo :)
Usuń